poniedziałek, 5 września 2011

Wojna 1918-20 (cz. I).

Powrót Józefa Piłsudskiego z Magdeburga.

Co naprawdę stało się 11 listopada 1918 roku?

Zapewne na powyższe pytanie większość z nas odpowie: Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. Czy taka wykładnia najważniejszego święta w polskim kalendarzu jest prawidłowa? Z jednej strony tak, z drugiej nie. Na pewno odzyskaliśmy tamtego dnia (11 listopada 1918 r.) kontrolę nad naszą stolicą. Do pełnego przywrócenia niepodległości i ugruntowania granic droga była jeszcze daleka, przez ponad dwa lata krwawych wojen. Przypomnijmy sobie podstawowe fakty.
Rewolucja w Rosji oraz militarnych krach Niemiec i Austro–Węgier całkowicie zmieniły układ sił w Europie, przywracając tym samym polskie szanse na niezależność. Niemiecka władza w Warszawie rozkładała się już jesienią 1918 roku. Proces ten ugruntowało powstanie Rady Żołnierskiej (Soldatenrat), która praktycznie przejęła kontrolę nad niemieckim garnizonem. Co ciekawe, Polacy mieli już w tamtym czasie własne, uzbrojone i wyszkolone oddziały. W 1917 roku Niemcy powołali Polską Siłę Zbrojną (Polnische Wehrmacht) jako oficjalną armię proklamowanego przez nich Królestwa Polskiego. Jej nominalnym dowódcą był gubernator Hans von Beseler, faktyczne dowództwo sprawował inspektor wyszkolenia gen. Felix von Barth. Z polskiej strony za formowanie PSZ odpowiadała Komisja Wojskowa Rady Regencyjnej. Wśród zaangażowanych w jej prace polskich oficerów wyróżniał się pułkownik Marian Januszajtis. Pod koniec października 1918 roku dowództwu PSZ podlegało w Warszawie przeszło 9 tysięcy dobrze wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy. Jak się okazało, niemiecka kontrola nad tymi oddziałami była czysto iluzoryczna. Gdy nadszedł czas, żołnierze i oficerowie PSZ bez wahania wystąpili przeciwko swoim niemieckim protektorom. Drugą z polskich formacji zbrojnych była Polska Organizacja Wojskowa. Była to tajna struktura o charakterze wywiadowczo – dywersyjnym. Jednym z jej zadań było również szkolenie własnych oddziałów, które w stosownej chwili miały otwarcie wystąpić przeciwko Niemcom. Brakowało tylko przywódcy. Józef Piłsudski, uwolniony z więzienia w twierdzy magdeburskiej, przyjechał do Warszawy rano 10 listopada. Natychmiast podjął negocjacje z niemiecką Radą Żołnierską. Postawił jej twarde warunki, żądając wydania broni, lokomotyw, wagonów oraz udostępnienia systemu łączności telegraficznej i telefonicznej. Po kilku turach obie strony osiągnęły porozumienie. Nie zapobiegło to jednak licznym incydentom zbrojnym. Z jednej strony część co bardziej zdyscyplinowanych oddziałów niemieckich nie uznawała Rady Żołnierskiej i wciąż słuchała swoich oficerów. Z drugiej strony do akcji weszły oddziały POW oraz PSZ, rozpoczynając rozbrajanie Niemców. W wielu miejscach doszło do wymiany ognia, jak np. w ratuszu czy na Dworcu Wiedeńskim. 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i poprosiła go o utworzenie rządu narodowego. Tego samego dnia do Warszawy przyjechał minister propagandy Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie (kierowanego przez Ignacego Daszyńskiego) i na ręce Piłsudskiego złożył (bez upoważnienia) dymisję swojego gabinetu. Zanim wyjaśniono wątpliwości proceduralne, rząd Daszyńskiego faktycznie przestał istnieć. Pełnię władzy w odradzającym się kraju zyskał Józef Piłsudski. Aby zapanować nad konfliktem z Niemcami (którzy w samej Warszawie mieli prawie 30 tysięcy uzbrojonych żołnierzy), 12 listopada Piłsudski wydał odezwę do ludności Warszawy, wzywającą do zachowania spokoju. Dzięki jego stanowczości do 19 listopada większość z 80 tysięcy żołnierzy niemieckich została ewakuowana z Królestwa (za wyjątkiem Suwalszczyzny i części Podlasia). Polaków czekała jeszcze długa droga, ale początek mieli już za sobą. Od 11 listopada istniał jeden, stołeczny ośrodek władzy i jednolite dowództwo nad armią. Warszawa, Kraków i Lublin były już wolne. Zaczynała się jednak walka o odzyskanie reszty kraju. We Lwowie od kilku dni bito się z Ukraińcami, groziła czeska interwencja na Śląsku Cieszyńskim. Na swoją godzinę czekało Wilno i Grodno...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz