poniedziałek, 17 października 2011

Bitwa pod Legnicą 09.04.1241 r. (część II).

Bitwa pod Legnicą na miedziorycie Matthäusa Meriana Starszego z 1630 roku pod tytułem „Wielka klęska chrześcijan pobitych przez Tatarów”. Rysunek nie ma nic wspólnego z XIII wiecznymi realiami. Jak łatwo zauważyć Monogłowie (z prawej strony) występują tutaj w strojach tureckich).

Bitwa pod Legnicą 09.04.1241 r.

Armia księcia Henryka podzielona była na cztery hufce ustawione w trzy linie. Strażą przednią dowodził czeski książę Bolesław Dypoldowic (zwany Szepiołką). Oprócz własnego pocztu podlegały mu niewielkie, acz znakomitej jakości oddziały templariuszy (posiadających na Śląsku liczne dobra jeszcze z nadania Henryka Brodatego). Być może armię Henryka Pobożnego wsparli także joannici, których zapewne oddano pod komendę Szepiołki. Teoria o obecności na polu bitwy Krzyżaków nie została jak dotąd potwierdzona żadnymi dowodami. Jeśli stawili się pod Legnicą, to co najwyżej w sile kilku rycerzy (w sumie kilkunastu zbrojnych). Skąd w taki razie wziął się, obecny w starszych opracowaniach, piąty (krzyżacki) hufiec, dowodzony rzekomo przez Poppona z Osterny? Z wielkiego nieporozumienia, wywołanego prawdopodobnie przez bliskość pochówków Henryka Pobożnego i Poppona von Ostern w kościele Św. Jakuba we Wrocławiu, oraz celowej propagandy Krzyżaków (niestety bardzo skutecznej), przypisujących sobie nie tylko obecność, ale i znaczącą rolę w bitwie pod Legnicą. Jeśli Krzyżacy w ogóle brali udział w tym starciu, to w sile co najwyżej kilkunastu zbrojnych. Jeśli rzeczywiście przybyli pod Legnicę to najprawdopodobniej włączono ich do oddziału Szepiołki. Do straży przedniej przydzielono także nielicznych rycerskich gości, którzy przybyli z Zachodniej Europy. Aby wzmocnić ten niewielki hufiec oddano księciu Bolesławowi piechotę wystawioną przez górników ze Złotoryi (Złotej Góry). W drugiej linii stanęły dwa hufce. Oddziałem skupiającym rycerstwo małopolskie oraz część wielkopolskiego dowodził komes Sulisław, brat poległego pod Chmielnikiem wojewody krakowskiego Włodzimierza. Rycerstwo opolskie stanęło we własnym oddziale pod wodzą młodego księcia Mieszka Kazimierzowica (Otyłego, Grubego). Odwodem był doborowy hufiec dowodzony osobiście przez księcia Henryka II. Podlegało mu rycerstwo śląskie, reszta wielkopolskiego oraz nieliczne oddziały zaciężne. Z takiego ustawienia możemy bez problemu polski plan bitwy. Straż przednia miała wykryć przeciwnika i związać go walką do czasu nadejścia drugiej linii. Te trzy hufce miały wykrwawić przeciwnika i zmusić do użycia rezerw. Decydujący cios miał zadać hufiec odwodowy.
Fakt, że szyk armii polskiej znacząco odbiegał od typowego ustawienia zachodnioeuropejskich armii rycerskich tej epoki nie powinien nikogo dziwić. Polacy od początku swej państwowości mieli styczność z wojskowością wschodu, stojącą taktycznie na wyższym poziomie, od tego, co prezentowała wówczas Zachodnia Europa. Henryk Pobożny był sprawdzonym w polu, inteligentnym dowódcą, potrafiącym zmieniać swoją taktykę zależnie od okoliczności. Uprzedzony przez weteranów spod Turska i Chmielnika o mongolskim sposobie walki po prostu zrobił wszystko, by zabezpieczyć swoją armię przed niespodziankami przeciwnika.
Co ciekawe praktycznie tak samo ustawiła się mongolska. Straż przednią oraz drugą linię tworzyli lekkokonni łucznicy. W skład silnego odwodu wszedł dodatkowo doborowy hezar (odpowiednik pułku, tümen miał 10 hezarów po 1000 wojowników każdy) ciężkiej jazdy. Było to klasyczne ugrupowanie zasadzkowe, wielokrotnie stosowane przez Mongołów i dokładnie opisane w rozmaitych źródłach. Straż przednia miała wciągnąć przeciwnika do walki. Ustawiona daleko z tyłu druga linia atakowała skrzydła przeciwnika i starała się go okrążyć. Starcie rozstrzygał atak odwodu.
Uszykowanie obu armii wskazuje na spotkaniowy charakter boju. Pojawienie się Mongołów w okolicach Legnicy najprawdopodobniej zaskoczyło Henryka Pobożnego. Prawdopodobnie liczył on, że przeciwnik wplącze się w długotrwałe oblężenie Wrocławia, a jego armia tymczasem doczeka czeskich posiłków. Stało się jednak inaczej. Ordu prawdopodobnie dowiedział się, że Henryk Pobożny koncentruje swe oddziały pod Legnicą i czeka na czeskie posiłki. Nie chcąc dopuścić do połączenia się przeciwników, postanowił pobić ich oddzielnie. Nie zwlekając pozostawił Wrocław i ruszył pod Legnicę. Książę Henryk, nie chcąc dać się zamknąć w grodzie, zaryzykował i poprowadził swoje oddziały do walki.

1 komentarz:

  1. ... a tatarzy naszym obcinają uszy, to nie żart, tak było, jedna z dawnych opowieści:

    ... Po bitwie Tatarzy obcięli każdemu poległemu chrześcijaninowi prawe ucho. Zapełnili nimi dziewięć wielkich worków, które wysłali Batu-chanowi na dowód rozmiarów zwycięstwa. Na pamiątkę tych wydarzeń co roku w dniu 9 kwietnia w kościele w Legnickim Polu /Dobre Pole/ odbywało się „święto uszu”.

    Znam jeszcze kilka innych opowieści o tym co się wydarzyło po bitwie, no i co było powodem najazdu Batu na nasze ziemie,

    OdpowiedzUsuń