poniedziałek, 3 października 2011

Bitwa pod Martynowem 20 czerwca 1624 r.

Czeremisi z wojska koronnego. Rys. B. Gembarzewski.  


Na początku czerwca 1624 roku Kantymir Murza na czele 10 tysięcy wojowników Ordy Nogajskiej wszedł na Pokucie. Czekał na niego hetman polny koronny Stanisław Koniecpolski z oddziałami liczącymi ok 1500 kawalerzystów. Wbrew jego oczekiwaniom Tatarzy nie założyli jednak kosza, ale przeprawili się przez Dniestr pod Martynowem, po czym przez Ruś Czerwoną ruszyli na centralną Małopolskę, którą z kosza założonego niedaleko Przemyśla splądrowali do linii Krosno - Sędziszów. Oprócz bogatych łupów wzięli tam wielki jasyr. W tym samym czasie hetman Koniecpolski postanowił zebrać więcej wojska i zastawić na Tatarów zasadzkę przy Martynowskim brodzie. 13 czerwca podjazd rotmistrza Odrzywolskiego przyniósł wieść, że Kantymir zbiera się do odwrotu. Do 19 czerwca hetman zebrał już znaczącą siłę zarówno z wojsk królewskich, jak i prywatnych. Dysponował teraz 4650 żołnierzami jazdy, 350 piechurami i kilkoma lekkimi działkami. Wobec przewagi liczebnej przeciwnika postawił rozegrać bitwę w oparciu o tabor wozowy. Do działań poza nim wyznaczył 12 lekkich chorągwi pod dowództwem Tomasza Zamoyskiego. Aby skierować Tatarów dokładnie na wybrany bród Koniecpolski rozkazał chłopom stawiać zasieki na innych drogach. Wódz Nogajów okazał się dobrym dowódcą i przejrzał zasadzkę hetmana. W tej sytuacji Koniecpolski skrycie przeprawił (w nocy z 19 na 20 czerwca) swoje oddziały na północny brzeg Dniestru i rozłożył się pod Haliczem. Kantymir natychmiast rozpoczął przeprawę kosza z łupami i jasyrem. Aby osłonić jego przejście resztę armii rzucił na wojska hetmańskie. Na drodze do Halicza walczyły polskie chorągwie pancerne, których zadaniem było ściągnięcie Tatarów na tabor ustawiony na wzgórzach 11 km od Martynowa, w 8 rzędów, frontem do Dniestru. Hetman spodziewał się, że przyjmie on (tabor) pierwszy atak, po czym kawaleria ze skrzydeł uderzy na zmieszanych Nogajów i odrzuci ich na niedalekie bagna. Także i tym razem Kantymir nie dał się sprowokować. Widząc, że Tatarzy nie mają zamiaru atakować taboru i jedynie osłaniają odwrót kosza polski dowódca musiał rozpocząć działania ofensywne. Kiedy wozy zjeżdżały z pozycji Tatarzy gwałtownie zaatakowali, co spotkało się z kontrą pancernych. Zaciekła walka trwała prawie godzinę. Po ponownym uformowaniu szyku tabor podszedł na tyle blisko, że po pozorowanej ucieczce pancernych otworzono gwałtowny ogień. Zadał on Tatarom tak duże straty, że zaczęli w panice uciekać (bynajmniej nie udając). W pościg ruszyły chorągwie pancerne Stefana Chmieleckiego. Polacy wyminęli Tatarów szerokim łukiem i zastawili im drogę koło Martynowa. Gwałtownym ostrzałem z broni palnej i łuków pancerni zadali Nogajom ciężkie straty i zepchnęli ich oddziały do Dniestru, gdzie doszło do prawdziwej masakry. Część Tatarów pancerni wystrzelali jeszcze w rzece. Wielu utonęło w czasie przeprawy. Sam Kantymir, choć ranny zdołał dotrzeć do wyborowych oddziałów kosza. Chorągwie pancerne również przeprawiły się na drugi brzeg, gdzie sformowały szyk i ogniem z pistoletów odparły tatarski kontratak, po którym Tatarzy zaczęli szybki odwrót. Widząc co się dzieje hetman Koniecpolski został tabor i z całą jazdą ruszył za Kantymirem. Jeszcze raz rozbito oddziały komunika, po czym pancerni Chmieleckiego ruszyli w pogoń za koszem. Aby przyspieszyć marsz Tatarzy wymordowali część brańców i porzucili dzieci. Mimo tego pancerni Chmieleckiego dopadli ich, odbijając resztę jasyru oraz uprowadzone bydło. Tatarzy zabrali jeszcze na koniach najznaczniejszych jeńców, ale i tych odbito pod Jezupolem. Polacy ścigali przeciwnika prawie 100 km od Martynowa. Do tego czasu armia Nogajów zmieniła się w rozproszone grupy, rozpaczliwie starające się ujść przed Polakami. Ostatnią z takich watah rozbito 21 czerwca pod Chocimierzem. Dalszy pościg Chmielecki powierzył Czerkiesom z oddziałów kwarcianych. Klęski Kantymira dopełnili chłopi, którzy mszcząc się za wcześniejsze najazdy bezwzględnie wybijali po lasach drobne grupki Tatarów. Z prawie 10-tysięcznej armii powrócił tylko ranny dowódca z kilkusetosobowym oddziałem i grupą jeńców. Zwycięstwo hetmana Koniecpolskiego było totalne. Praktycznie unicestwił dwukrotnie silniejszą armię przeciwnika. Co ciekawe największe ciosy zadał przeciwnikowi tylko częścią swoich sił. Pięknie pokazuje to ówczesną świetność polskiej kawalerii. Dla Ordy Nogajskiej bitwa pod Martynowem była nie tyle klęską, ale wręcz katastrofą, po której na długie lata straciła siłę ofensywną.
Bibliografia:
Besala J., Wielcy hetmani Rzeczypospolitej, Warszawa 1983, 
Podhorodecki L., Chanat Krymski i jego stosunki z Polską XVI i XVII wieku, Warszawa 1987,
Podhorodecki L., Stanisław Koniecpolski, Warszawa 1978,

1 komentarz:

  1. Drobna uwaga - Chmielecki nie mógł za Tatarami wysyłać chorągwi pancernych, bo tych w armii koronnej w owym czasie nie było. Nazwa ta pojawia się dopiero od 1648 roku, a przekształcenie jazdy koronnej (bo litewska to zupełnie inna bajka) w jazdę pancerną to de facto dopiero początek lat 70-tych.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń